Fałszywa pewność siebie. Wystarczy dosłownie chwila, żeby ocenić czy ktoś tylko zgrywa się na fifa uefa pro gościa, czy jest naładowany prawdziwą pewnością siebie i idzie jak przysłowiowy czołg przez choinki w lesie. Każdy z nas zna kogoś takiego, w końcu nie oszukujmy się, każdy z nas chciałby uchodzić za pewnego siebie człowieka. Tymczasem mężczyzn prawdziwie pewnych siebie jest mało.

Szlifowanie pewności siebie to mozolny proces, za który niewielu w ogóle się bierze. Najczęściej kończy się na planach i analizach mowy ciała Jamesa Bonda w Casino Royal. Jednak gdy trzeba ruszyć tyłek za drzwi strefy komfortu – mało kto będzie miał jaja, żeby w ogóle chwycić za klamkę tych drzwi, a gdy już nawet wyjdą przed, nie minie 5 sekund, kiedy wrócą i zamkną je w takim stylu, jak gdyby gonił ich Bazyliszek z Harry’ego Pottera.

Komu się udało temu order uśmiechu i ciasteczko od Putina, masz pewność siebie, teraz szabla w dłoń rycerzu, przed tobą wiele potyczek ze złymi smokami i wiele wspinaczek na wieżę po włosach pięknych księżniczek. Komu się nie uda – albo próbuje dalej i w końcu osiągnie sukces, albo zawiesi buty na kołku i zacznie zgrywać Supermena, którym nie jest, bo nie da się być Supermanem, będąc mentalnie Werterem.

Na tych ostatnich mam szczególne uczulenie, może dlatego, że kiedyś sam się tak zachowywałem i autopsja to piękna rzecz. Jesteś cieniasem? Zacznij się zgrywać, nikt nie zorientuje się, że nim jesteś. Kiedyś stałem przy galerii handlowej i czekałem na koleżankę. Sporo ludzi było, bo wiosna to była i ciepło też było (nie wiem co to za styl dzisiejszego tekstu, ale chyba antybiotyk tak działa). Stoją sobie też dwie dziewczyny, a właściwie kobiety, które dyskutują przy papierosach. Wychodzi dwóch panów z galerii mniej więcej w wieku tych kobitek – 26/27 lat. Stoją obok przez chwilę jak kołki, po czym zaczynają odstawiać jakieś tańce godowe. Jeden prosi o ogień, zapala swoją fajkę i stoi. Drugi stoi trochę dalej i się śmieje, właściwie mało powiedziane, wygląda, jakby płakał ze śmiechu. Ale nie. To tylko wymuszony śmiech, to wołanie o pomoc. Ten drugi trochę się oddala. Panie wyczuwają już, co jest grane. Jeden krzyczy coś, co brzmi jak: „może się umówimy?”. Dziewczyny kiwają przecząco głowami, a panowie zaczynają się we dwóch śmiać – oczywiście jest to śmiech wymuszony, który normalni ludzie słyszą tak: „hahahahah”, a nienormalni, czyli np. David Durden mniej więcej tak: „Sorry dziewczyny, nie mamy na tyle jaj, żeby normalnie jak ludzie podejść, pogadać i musimy odstawiać jasełka, żeby nie wyjść na frajerów, na wypadek, gdybyście nam odmówiły czy coś!”.

Bolesne dla oczu są takie sytuacje. Prawdopodobnie dużo lepszym rozwiązaniem, gdy nie masz jaj (jeszcze), by coś zrobić, jest zaakceptowanie tego, przyznanie się do tego i próba wykonania zadania. Najgorszym co można zrobić, to udawać, że się ma jaja.

Żeby nie zgrywać tutaj wszechmocnego mentora – pamiętam doskonale takie sytuacje. Chodziliśmy z kumplami w trzech po mieście i zamiast zwyczajnie podejść do dziewczyny, która przykuła naszą uwagę, zachowywaliśmy się tak, jakbyśmy robili sobie jaja. Coś w stylu: „wcale nie chcemy cię poznać, my tylko sobie żartujemy”. To jest fałszywa pewność siebie, nakładanie głupiej maski, która ma nam pomóc uchronić się przed ewentualnym blamażem. 

Widzisz dziewczynę, która ci się podoba, jesteś z pięcioma typkami w gimbazjalnej grupie i okupujecie salony waszego miasta, widzisz ją i krzyczysz do niej, wołasz ją, a gdy się obróci i spojrzy na ciebie jak na wariata, chowasz głowę w piasek i udajesz, że się śmiejesz.

Albo.

Widzisz dziewczynę, która ci się podoba, podchodzisz do niej sam jak palec, bez dopingującej bandy, która odwiedza codziennie PornHub Premium z lewą ręką na myszce i zaczynasz na pełnej kulturce rozmawiać. Mówisz – Cześć, Jestem David. Powiedz dokładnie tak, powiedz, że jesteś David, będzie prościej.

PRZECZYTAJ TEŻ:  Silny mężczyzna - dlaczego powinieneś wyhodować kły i jak to zrobić?

Temat świetnie ujmuje autor „60 years of challenge”:

„Jestem pewien, że widziałeś kiedyś ładną kobietę przechodzącą obok placu budowy. Na pewno któryś z robotników zaczął gwizdać i krzyknął do niej: Oo. tak! Wyglądasz tak seksownie, że umówiłbym się z tobą. Gdzie idziesz? Wracaj! Lub twój kumpel, który widząc ładną kobietę, zaczyna wydawać dziwne godowe odgłosy, ale do żadnej nie podchodzi. Na pewno ona się uśmiechnie, ale nigdy od stworzenia świata nie słyszałem, żeby ta metoda dawała jakiekolwiek konkretne efekty w postaci seksu. Więc dlaczego to nie działa? Mógłbyś powiedzieć, że ci kolesie są bezpośredni. Wydaje się, że mają dużo pewności siebie. To nigdy nie działa, ponieważ mimo tego, że na powierzchni wydajesz się pewny siebie, ona wie, że w rzeczywistości jesteś nieszkodliwy. Ona wie, że boisz się chwycić za jaja. Boisz się do niej podejść w szczery sposób, wiec ratujesz byciem zbyt bezpośrednim, aby móc w razie czego powiedzieć, że żartowałeś. Robisz z tego żart, by się chronić. Pewny, szczery sposób na otwarcie: Wyglądasz interesująco. Pomyślałem, że podejdę i się przedstawię. To jest szczera pewność siebie. To chwycenie się za jaja i postawienie do pionu. To właśnie jest atrakcyjne dla kobiet”.
– Sixty

Temat został w sumie wyczerpany i dalej będzie tylko powielanie tego, co wyżej, także jak ktoś się spieszy na jakiś kolorowy marsz, przeciwko wszystkiemu w Warszawie, albo już teraz w Lidlu jest promocja na karpie na święta 2017 – droga wolna, zostanie wam wybaczone.

Miałem kumpla, który był takim robotnikiem na budowie. Gdy przechodziła jakaś ładna dziewczyna, to on gwizdał. Potem mówiłem: „dobra chodźmy do niej, jak już zagwizdałeś”, na co odpowiadał: „Co? Pojebało cię?”.

Rzucanie bezpośrednimi ogólnikami nie jest sztuką. Kiedyś w okresie zimowym, chodziłem często po galerii handlowej z moim wielkim kompanem (darmowy cytat z kapelusza: dwóch to kompania, trzech to już tłum). Robiliśmy rzeczy doprawdy straszne, ludzie w tej galerii nie pałali do nas optymizmem, bo psuliśmy im swobodną i bezgraniczną konsumpcję dóbr materialnych. Każdego dnia o tej samej godzinie na autobus, przez galerię przechodziła dziewczyna w czapie z rogami renifera na których były dzwoneczki. Za każdym razem krzyczałem, że ma fajną czapkę z dzwoneczkami. Tak, za każdym razem. Było to może z 11 razy. Kumpel się śmiał, ale finalnie – nigdy nawet nie dowiedziałem się, jak ma na imię. Nie. To nie jest śmieszne.

*

Krótko mówiąc, uważam, że fałszywa pewność siebie to jedna z najgorszych cech z palety, jakimi może dysponować facet. Może lepiej już pomyśleć, żeby iść do cyrku? Tylko że w cyrku podczas występów przed publicznością, też trzeba mieć jaja.

 


Tinder Poradnik