Wielu ludzi powie ci, że powinieneś być optymistą i z uśmiechem patrzeć na świat i wtedy osiągniesz sukces. Przyciągniesz ludzi i rzeczy, których potrzebujesz. Powiedzą ci, że sukces jest poprzedzony odpowiednim nastawieniem.

Może.

Tylko jeśli będziesz każdego dnia budził się rano z uśmiechem na ustach, mimo że nie jest tak, jak powinno być, udawał, że jest okej i że wkrótce wszystko się zmieni jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, bo promieniejesz uśmiechem i posiadasz dobre nastawienie — to jesteś w błędzie. Afirmacje, które sobie wkręcasz przed snem i wizualizacje sukcesu być może mogą ci pomóc, jednak na dłuższą metę, okażą się zgubne. Bo wiesz co, jest w stanie posunąć nas do osiągnięcia rzeczy, o których nie śniliśmy? Co jest w stanie zaaplikować nam tak dużą dawkę adrenaliny i motywacji, że nie zawrócimy, nawet gdy napotkamy wielką lawinę w drodze na szczyt? Gniew. Złość. [Wstaw swoje].

Mówią ci, że masz iść z uśmiechem przed siebie i nawet jak jest źle to udawać, że jest dobrze, bo tylko tak można osiągnąć sukces. Nieprawda. Gdy grałem w pewnym klubie piłkarskim, trener często powtarzał mi, że mam się wkurzyć na siebie, wykrzesać z siebie nawet agresję i wtedy będę mógł zaobserwować, jak zmienia się moja gra. I miał rację. Bo na polu walki nie liczy się twoje dobre nastawienie, ale złość i ilość bólu, który potrafisz przekuć w twoją siłę, ponieważ twój ból to twój budulec. To nie twój uśmiech na twarzy i wizualizacje dodają ci energii, gdy nie masz już siły, tylko twoje wewnętrzne wkurwienie i gniew, to właśnie gniew jest w stanie dodać ci sił znikąd i sprawi, że mimo wszystko zaciśniesz zęby i spróbujesz uderzyć jeszcze raz i jeszcze raz.

Najlepsze wyniki w bieganiu osiągam w dniach, w których jestem zdeterminowany i gotowy, by dosłownie zniszczyć każdego, kto stanie mi na drodze do celu, a nie wtedy gdy przychodzę na bieżnię z „dobrym nastawieniem” i liczę, że te wczorajsze wizualizacje przed snem same za mnie pobiegną i wykrzesają ze mnie wystarczającą ilość siły.

Naiwne jest myślenie, że bokser, który był już na deskach i wszyscy już widzieli jego porażkę, podniósł się i wygrał pojedynek, bo był optymistą. Podniósł się, bo był wściekły.

PRZECZYTAJ TEŻ:  Nie mam marzeń, mam cele.

Dobre samopoczucie nie tworzy zmian! Poczucie dyskomfortu je kreuje, to mistyczne wyjście poza strefę komfortu jest najczęściej początkiem wielkich zmian. Bo jeśli ty budzisz się każdego dnia i udajesz, że wszystko gra, gdy tak naprawdę wszystko jest nie tak, jakbyś chciał, to udajesz greka i oszukujesz samego siebie. Bo codziennie ćwiczenie uśmiechu przed lustrem nie sprawi, że nagle spłacą się twoje kredyty, zrobisz sobie na brzuchu sześciopak i sylwetkę Achillesa z filmu Troja, że poznasz wspaniałą długonogą blondynkę, która się w tobie zakocha czy oszczędzisz wystarczającą liczbę kasy, wpadniesz na wspaniały pomysł i idąc tokiem myślenia ludzi z „Fastlane” staniesz się milionerem i zamieszkasz gdzieś na wybrzeżu karaibskim z Lamborghini Aventador w garażu.

Nie kochany. To tak nie działa.

Więc dlaczego tak tłumimy te negatywne emocje? Dlaczego chcemy na siłę zastąpić je jakimiś nieprawdziwymi w dodatku pozytywnymi bzdetami? Czy nie lepiej jest swój ból, nienawiść, złość, niepowodzenia i całe to wkurwienie wykorzystać do zmiany siebie?

Musisz znienawidzić swój wygląd, sytuację finansową, życie towarzyskie czy cokolwiek innego do tego stopnia, aby za wszelką cenę chcieć to zmienić. Tak. Musisz się wkurwić.

A pozytywne nastawienie zostaw sobie na później. Jak już się odpowiednio mocno zdenerwujesz i dokonasz pierwszych zmian.

„Every day, every hour, turn the pain into power!”

YouTube video

 


Tinder Poradnik