Często kobiety oburzają się, jaki to świat jest niesprawiedliwy (wśród nich są także brzydkie feministki, czyli łącznie 100% z nich), a na dowód tej opinii, rzucają hasłem: „gdy facet śpi z wieloma kobietami, to jest podziwiany i uznawany za przykład, a gdy kobieta śpi z wieloma facetami, jest uznawana za szmatę.” Precz z komuną, prawa kobiet, wolność i równouprawnienie! 

A jednak zaryzykuję.

Powiem wam anegdotę. Dwie historie.

MONIKA

Monika jest typową studentką na jakimś tam kierunku, który jest standardem w tych czasach i zwykle wyodrębnieniem dziesięciu innych kierunków, które kiedyś tam były, ale komuś się nudziło i postanowił tasakiem to wszystko rozdrobnić na mniejsze kawałeczki. Tak czy inaczej. Monika nie robi nic konkretnego w życiu poza tym, że studiuje. Nie ma wielu pasji (słucha muzyki i zajmuje się modą, czytaj – chodzi godzinami po centrach handlowych), nie realizuje się, po prostu jest i jedyne co robi oprócz studiowania, to ładnie pachnie. Jak co piątek szykuje się do wyjścia do zajebistego klubu o nazwie „Klub jak każdy inny, faceci płacą wejściówkę, kobiety wchodzą za darmo, a właściciele są za równouprawnieniem”. Monika oczywiście sprawdza, czy wejścia dla kobiet są darmowe, bo przecież nie będzie wydawała 10 złotych na wstęp do klubu, no nie, kto jak kto, ale nie ona.

Flash back. Monika była dzień wcześniej na demonstracji o równouprawnieniu i chciała tych samych praw co panowie. Tak dokładnie do tego zmierzam, dzień później wchodzi do klubu za darmo, bo jest kobietą.

No więc. Zakłada małą czarną, która uwydatnia jej tyłek, fajne szpile, które jeszcze bardziej go uwydatniają i rozpoczyna marsz jak po ulicach Paryża (tak naprawdę Wrocławia, ale co za różnica) w stronę klubu, razem z koleżankami, które już nie wiedzą, jak mają na imię, a impreza jeszcze się nie rozpoczęła. Oczywiście standardem, który przyjęła Monika, w swojej pełnej emocji i iluzji głowie, jest nastawienie pod tytułem: „Ja się idę tylko dobrze bawić z koleżankami, nikogo nie szukam, wystarcza mi moje dildo przyklejone pod rączką od prysznica”. Pierwsze próby samotnych samców, którzy rozpoczynają swoje godowe tańce przed Monią, spełzają na panewce, bo Monia dziś tylko się dobrze bawi i nikogo nie szuka. Jednak po dwóch Sex on the Beach, Monika zrywa kajdany i wreszcie może być sobą. Zaczyna uśmiechać się w stronę fajnego bruneta, który bawi się po drugiej stronie sali, podchodzi coraz bliżej i bliżej, tańczy blisko niego, jednak on nie robi sobie z tego za wiele i po chwili, gdy słyszy „Michał, chodź tutaj”, odchodzi i nawet nie zwraca uwagi na Monikę. To jednak jej nie demotywuje. Szybko natrafia się kolejny napalony samiec alfa, który jeszcze dwie godziny temu wpłacał żetony na showup i oglądał wirtualne cycki, ale wtedy Andrzej zadzwonił do niego i postanowili się najebać i iść potańczyć. Po chwili są już w męskiej toalecie, gdzie nasza gwiazda wieczoru, sprawdza twardość tamtejszych płytek swoimi kolanami. Drugiego dnia na kacu, Monika zastanawia się, dlaczego świat jest taki niesprawiedliwy i zakłada temat na wizażu o treści „Dlaczego, gdy kobieta sypia z wieloma facetami, jest nazywaną szmatą, a gdy facet ma wiele kobiet, jest podziwiany?”. Tam zostaje poklepana po plecach przez inne panny i następnego tygodnia znowu obciąga w klubowej toalecie.

Druga historia.

MICHAŁ

Michał zajmuje się szeroko rozumianym rozwojem osobistym, tworzy strony internetowe za gruby hajs, wakacje spędza na Ibizie, gdzie jeździ na Wakeboardzie i nurkuje. Chodzi też na siłownię i dobrze się odżywia, więc wygląda bardzo dobrze, co wzbudza podziw wśród pań. Od dawna sporo uczy się o relacjach damsko-męskich, czyta sporo książek, był nawet na kursie tańca i cały czas stara się pracować nad swoją pewnością siebie. Tego dnia wybiera się z kumplami trochę zrelaksować w pobliskim klubie o nazwie: „Klub jak każdy inny, faceci płacą wejściówkę, kobiety wchodzą za darmo, a właściciele są za równouprawnieniem”. Tam po jakimś czasie poza parkietem poznaję fajną i inteligentną brunetkę. Chwilę rozmawiają. Michał robi na niej wrażenie, jest bardzo otwarty, uśmiechnięty i ma bardzo duże poczucie humoru. Wymieniają się numerami i kobieta mówi, że zaraz przyjdzie tylko skoczy do koleżanek do loży. Michał wraca na parkiet i bawi się z kolegami w dalszej części sali. Po chwili zauważa, że jakaś kobieta się do niego uśmiecha i zaczyna tańczyć coraz bliżej, robi wszystko, żeby tylko zwrócił na nią uwagę. Wtedy zjawia się ponownie brunetka, która woła Michała i ten przedziera się na inną stronę parkietu, gdzie zaczynają tańczyć. Po jakimś czasie rozstają się i wstępnie ustawiają się na spotkanie w ciągu tygodnia.

PRZECZYTAJ TEŻ:  "Jeśli kobieta zdradziła, to mężczyzna był temu winny"

Na spotkaniu Michał, chcąc nie chcąc odkrywa kolejne karty związane ze swoją osobą i (nazwijmy ją w końcu, niech to będzie Agnieszka) jeszcze bardziej imponuje Agnieszce, która z wielką chęcią słucha o tym, jaką frajdę sprawia jazda na WakeBoardzie i jak opłacalne jest zmienienie nawyków żywieniowych. Dodatkowo widzi, jak dobrze jest zbudowany, czego nie było aż tak widać w ciemnym klubie. Drugie spotkanie odbywa się w domu u Michała, który robi orzeźwiające Mohito, a Agnieszka w ramach podziękowania, robi mu orzeźwiającego loda o smaku truskawki. Takiego na gałce.

Tylko co to wszystko oznacza, bo już zaczynam się gubić, o co ci chodzi gościu?

Za każdym razem, gdy facet śpi z wieloma kobietami, jest bossem, a w odwrotnej sytuacji kobiecie jest przypisywana łatka szmaty i wszyscy myślą, że to niesprawiedliwe. To jest całkowicie sprawiedliwe i powiem wam dlaczego. Być dziwką jest bardzo łatwo, natomiast tym, który pożera damskie serca, zdecydowanie trudniej. Żeby mieć wiele kobiet, musisz być błyskotliwy, dowcipny, charyzmatyczny, inteligentny, dobrze ubrany, mieć ładne buty, pasję, w której masz sukcesy i niezłą pracę. Te wszystkie rzeczy wpływają na całokształt, całokształt pewnego siebie faceta, znającego swoją wartość, który faktycznie może przebierać. Żeby być kobietą która przebiera, wystarczy po prostu być. Założyć obcisłą kieckę, jebnąć makijaż i psiknąć się podróbką perfum Caroliny Herrery. W sumie to nawet nie, wystarczy zakończyć na kiecce. I tak znajdzie dziesięciu napalonych, gotowych do natychmiastowego seksu samców. 

Od zawsze facet był stworzony do zapłodnienia jak największej ilości kobiet i zostawienia jak największego potomstwa, to znaczyło, że jest silny, atrakcyjny i był za to podziwiany. Rolą kobiety natomiast było znalezienie najsilniejszego partnera z otoczenia i zostawienie mu potomka, za co również była podziwiana. Teraz co prawda mamy jakieś utarte schematy społeczne, związki i śluby, ale nasze instynkty pozostają takie same, gdyby tak nie było, wszyscy siedzieliby grzecznie w swoich domkach, nie zdradzali, słabsi mężczyźni nie wychowywali by nie swoich dzieci, a liczba rozwodów… nie byłoby rozwodów. Oczywiście kobiety nie przyznają, że pociąga ich facet który ma duże powodzenie (co automatycznie świadczy o tym, że jest atrakcyjny).

Więc odpowiadając na pytanie z tytułu tematu. Nie ma się o co oburzać, bo zachowana jest wszelka równowaga. Facet musi podejść do obcej kobiety i zmierzyć się z odrzuceniem, to, że podejdzie to jeszcze nic, musi ją sobą zainteresować, musi sprawić, że będzie miała ochotę kontynuować z nim znajomość, zaprosić na randkę, zapłacić za kolację i wreszcie rozgrzać na tyle, by mogła mu ulec gdy będą sam na sam. Kompletnie absurdalne jest więc myślenie niektórych kobiet, które chciałyby tych samych przywilejów co faceci, a w tym przypadku chciałyby być podziwiane za sypianie z tuzinem facetów. Różnica polega jednak na tym, że chciałyby po prostu pominąć kilka ważnych kwestii. Chciałyby pominąć etap podejścia do faceta i zmierzenia się z odrzuceniem, chciałyby też pominąć etap zainteresowania faceta swoją osobą, przy okazji pominęły by też etap zapraszania na randkę, bo to o zgrozo przecież robota faceta, nie mówiąc już o płaceniu. I mimo wszystko chciałyby być za to podziwiane i respektowane. Nie, to po prostu tak nie działa. 


Tinder Poradnik