Data publikacji: 21 października 2015
Data aktualizacji: 14 grudnia 2019
Niektórzy z was piszą do mnie czasami na maila tytułując temat „ona mnie nie chce„. Najczęściej tym powodem jest presja. Niepotrzebne nakładanie oczekiwań na drugą osobę, zanim cokolwiek zdążyło się wydarzyć.
Ona mnie nie chce! Dlaczego? – brak alternatyw
Dajmy na to, że nauczyłeś się podchodzić do kobiet. Przełamałeś swoje bariery i gdy jakaś panna łapie z tobą dłuższy kontakt wzrokowy w galerii handlowej, to jesteś w stanie powiedzieć magiczne „cześć, jak masz na imię?”. Jednak problem pojawia się wtedy, kiedy ty wciąż nie ogarnąłeś swojego życia, o czym pisałem już w tym tekście. Poznajesz wtedy fajną dziewczynę i na pierwszy rzut oka wszystko jest super, fajnie się rozmawiało, wziąłeś numer, przytuliłeś i naładowałeś się pozytywną energią (tak zgodzę się, późniejsza część dnia jest taka, jak gdybyś przedawkował endorfiny). Jednak ty nie masz alternatyw. Całą presję i całe swoje oczekiwania przekładasz na tę biedną dziewczynę, która prędzej czy później tego nie udźwignie i ucieknie, zanim zdążysz powiedzieć magiczne „chodźmy do mnie” 😀
Ona cię nie chce, bo jesteś desperatem
Jeśli nie masz innych opcji, wiadome jest, że przyjdziesz do domu, napiszesz do niej i będziesz klęczał na kolanach z telefonem w ręce i modlił się, póki ona nie odpisze. Zaczniesz robić błędy, zaczniesz pisać za dużo, za słodko. Będziesz grał, tak by nie przegrać, a nie tak by wygrać. To działa też w drugą stronę. Czasami poznasz kobietę i ona od razu zaczyna zawalać cię masą wiadomości i koniecznie każdą z nich kończy emotką „:*”, a gdy nie odpisujesz jej przez 30 minut, zacznie się wypytywać, czy coś się stało. To nie jest atrakcyjne zachowanie. To desperacja. To wołanie o pomoc. To zachowanie godne Chloe z Fight Clubu, która prosi, by ktoś odbył z nią ostatni stosunek w życiu. Chloe, która mówi, że ma filmy pornograficzne, kajdanki, a nawet płyny lubrykacyjne, ale nikt nie chce się z nią kochać.
Kobiety cię nie chcą, bo nie masz dystansu
Nie sądzę, że kompletna obojętność i chłód to dobre podejście. Oczywiście, że nie. Kompletna obojętność jest odpychająca. Człowiek chłodny nigdy nie zrzeszy wokół siebie wielu ludzi i nie zdobędzie zaufania. Spójrz na Jamesa Bonda. Zawsze zachowuje on dozę dystansu, pozwala na to, aby gra toczyła się swoim rytmem, nie ma oczekiwań, nie wywiera presji i zawsze wychodzi na tym najlepiej. Fantastyczna jest scena z Casino Royale*, w której poznaje on Vesper Lynd — cała aż kipi jedną wielką grą, flirtem i uwodzeniem. Gdy przychodzisz do domu i masz kilka alternatyw, to masz świadomość, że jak nie ta to inna. I właśnie to jest klucz. Wtedy automatycznie przyciągasz do siebie większość z tych poznanych kobiet. Kobiety wyczuwają, że nie jesteś „potrzebującym” i to jest dla nich atrakcyjne.
Proces jest bardzo prosty. Ogarniasz swoje życie i przestajesz uzależniać swój nastrój od kobiet -> zdobywasz wiele alternatyw -> jesteś atrakcyjnym facetem. Teraz już wiesz, dlaczego ona cię nie chce.
*Scena w pociągu to moja ulubiona scena z wszystkich 007, w których zagrał Daniel Craig. Klasa i styl. Można się nawet nauczyć, jak poprawnie nalewać wino do kieliszka. Mam gdzieś całą tę scenę z dopiskami, na co należy zwrócić uwagę w danej chwili, (mowa ciała itd.) wkrótce postaram się ją zamieścić na blogu.
Ciekawe podejście nie powiem. Można się kłócić z tym jaką dziewczynę można określić mianem łatwej ale po części się zgadzam. Z drugiej strony kto z nas nie lubi łatwych kobiet? Też są takie potrzebne 😀
Brak alternatyw? Stu procentowa prawda. Kto siedzi w temacie ten doskonale o tym wie, musisz mieć inne opcje, wtedy nie musisz się martwić i możesz spać spokojnie, rozwój to niekończący sie proces.
O, znowu ta scena z pociągu 😀
Drugi raz tu jakoś trafiłam – ogólnie dobrze piszesz i mądrze piszesz!
To musi być przeznaczenie, mogę mówić ci Vesper? 😀
Dziękuję za miłe słowa 🙂
Vesper? Bez obaw, z pewnością sie za to nie zemszczę 😉
No to możemy podyskutować, znajdziesz mnie np. na FB.
Również przeglądałem twoje blogi, ciekawie prawisz 😉
Dokładnie, brak alternatyw to spory problem. Tylko jeśli ktoś był cipką przez długi czas i dopiero zaczyna no to skąd brać te alternatywy? W sensie jak budujemy zamek od podstaw.
Jak zaczynasz, to musisz przeczołgać się przez bagno, innej drogi nie ma. Musisz potknąć się tysiące razy, spalić masę numerów, przejść przez te wszystkie złe stany emocjonalne. Raz, że dobrze to robi dla twojego ego, a dwa, że wkrótce do twojego życia zawitają kobiety i alternatywy 🙂