Data publikacji: 16 maja 2017
Data aktualizacji: 17 maja 2017

Natknąłem się ostatnio na gorącą dyskusję. Główny wydźwięk, który się z niej wydobywał, brzmiał: „nienawidzę ludzi, którzy uważają się za lepszych tylko dlatego, że posiadają rzeczy, na które nie stać innych”. Najlepsze jest to, że mnóstwo osób zgodziło się z tym zdaniem. W moim odczuciu brzmi to tak: „nienawidzę ludzi, którzy uważają się za lepszych tylko dlatego, że posiadają rzeczy, na które nie stać innych, ponieważ zapracowali na nie swoją ciężką pracą, inteligencją i licznymi wyrzeczeniami”. Czyli mam udawać, że wcale nie jestem taki dobry, bo ktoś poczuje się urażony. Wolne żarty.

Cała ta szopka, która jest odgrywana w takich sytuacjach jak wyżej, ma sprawić, by ludzie nie starali się być lepszymi, niż są obecnie. A jeśli już zerwą łańcuchy i wyruszą na Olimp z mieczem w dłoni, to pod żadnym pozorem nie powinni się tym szczycić.

Od dziecka uczy się nas, że wyróżnianie się jest złe. Powinniśmy na wszystko się zgadzać i przytakiwać. Gdy Jasiek zwróci uwagę nieomylnej pani nauczycielce w podstawówce, to idzie do kąta. Nawet jak wiesz więcej i jesteś inteligentny, to pod żadnym pozorem nie próbuj wzbijać się w powietrze. Nie masz zostać orłem, masz zostać baranem, który chodzi stadami. Pani nauczycielce, która ledwo wiąże koniec z końcem, średnio zależy, żebyś był lepszy od niej. Nikomu nie zależy, żebyś był wielki i osiągnął sukces. Spróbowałeś? Marsz do kąta.

Tak samo jest ad wyżej. Zapytacie więc, skąd takie poparcie autora zdania ze wstępu? Wystarczy, że odpowiecie sobie na inne pytanie. Ilu ludzi osiąga sukcesy i żyje w dostatku, a ilu żyje od piątku do piątku i ciężko haruje, żeby tylko było na piwko przy barze? Ci sami ludzie stękają potem, że ktoś ma lepiej, ma więcej i ma oryginalniej.

KAŻDY JEST KOWALEM WŁASNEGO LOSU

Stwórzmy prosty przykład. Masz sąsiada, który jest leniem. Ledwo skończył szkołę średnią i poszedł gdzieś do fabryki harować na swój los. Wszystko, co oferuje światu to skręcanie śrubek w dziwnych urządzeniach. Po pracy wraca do domu. Żona podaje mu przesolony obiad, zastanawiając się, dlaczego związała się z takim kretynem. Po tłustych kotletach czas na codzienny zastrzyk piwa. Teraz można rozłożyć się na kanapie, włączyć TV i obwiniać wszystkich polityków, że to przez nich ma się taki, a nie inny los.

Ty tworzysz strony internetowe, które zaczynają przynosić coraz większy zysk. Jednocześnie rozwijasz swój muzyczny talent, który po latach szlifowania zaczyna również przynosić duże zyski. Zgłaszają się do ciebie inni ludzie, którym możesz pomóc albo którzy oferują współpracę. Latami rzeźbione ciało owocuje tym, że dostajesz zaproszenia na castingi dla modeli. Twoja tytaniczna praca, którą wykonałeś na przełomie lat, zaczyna się monetyzować.

A potem po tym wszystkim, co przeszedłeś, żeby być tu, gdzie jesteś i mieć to, co masz, spotykasz kogoś, kto mówi: „ej, ale dlaczego wkładasz takie drogie buty? Przecież wiesz, że ja nie mam tylu pieniędzy. I dlaczego zakładasz koszulki podkreślające budowę ciała? Przecież wiesz, że ja od picia piwa mam duży brzuch. Dlaczego to robisz? Czujesz się lepszy?”

Nawet jeśli przemknęłoby mi przez myśl, że tak. Co w tym złego? Skoro mam do tego podstawy, to nie będę udawał, że jestem gorszy. Tak samo nie zacznę biegać wolniej, żeby przypadkiem nie wygrać biegu i nie sprawić innym przykrości.

Niektórzy zachowują się jak rozkapryszone dzieci, mimo, że stąpają po tym łez padole już kilkadziesiąt lat. Rozumiem, że komuś się nie chce. Albo ktoś oszukuje sam siebie, tak jak grube dziewczyny, które uważają, że czują się dobrze w swoim ciele i nie muszą stawać się kimś innym. Jednak to ty wybrałeś swoją drogę. Jesteś kowalem własnego losu. Mnie chciało się bardziej, to i mam więcej.

Nigdy nie powinieneś przepraszać kogoś za to, że masz lepiej, pod warunkiem, że ciężko na to zapracowałeś. Jeśli jesteś inteligentny, to wykorzystuj to.

Tak powstaje sztuczna skromność. Wygrałeś maraton, przychodzi kumpel i mówi: „wygrałeś, brawo!”, a ty na to: „nieee no, miałem szczęście”. Poprawna odpowiedź brzmi: „dzięki, to miłe!”.

Inna sprawa, gdy ktoś chwali się na siłę. Takich ludzi nikt nie lubi. Natomiast jeśli mam drogie buty, robiłem sylwetkę cały rok i finalnie wyglądam całkiem przyzwoicie, to średnio mnie obchodzi czy ktoś poczuje się urażony. A jeśli się poczuje, to będzie to dla mnie komplement.

Nie ma nic złego w tym, że gdy zaczynasz być coraz wyżej w drabince społecznej, coraz częściej myślisz o kimś: „ty idioto, jak możesz tak żyć?”. To normalne w zderzeniu z pozycjami społecznymi o przeciwnych biegunach. Natomiast w samym myśleniu w ten sposób nie ma nic złego. To całkowicie normalne zjawisko.

W życiu masz to, na co zapracowałeś i potrafisz utrzymać. Dotyczy to wszelakich kwestii. Pieniędzy, sławy i kobiet w szczególności. Dlatego następnym razem, gdy ktoś będzie miał do ciebie pretensje o to, że jesteś lepszy, przytaknij, zgadzając się z nim.