Data publikacji: 11 czerwca 2017
Data aktualizacji: 16 czerwca 2017
6 miesięcy minęło tak szybko, że nawet nikt nie pamięta już o swoich planach, które zapisywał pijany na kartce w Sylwestrową noc z Polsatem. Mam dla was dwie wiadomości. Dobra jest taka, że macie jeszcze 6 miesięcy, żeby nadrobić stracony czas i zrealizować to, co założyliście sobie w styczniu. Zła jest taka, że macie już tylko 6 miesięcy, a nie 12.
Tradycyjnie na początku roku na siłowniach był prawdziwy wysyp nowych zawodników. Po miesiącu została już tylko połowa z nich. Po dwóch już tylko kilka osób. Teraz w czerwcu modne jest nagminne wpisywanie w Googlach frazy: „czy można zrobić sześciopak w miesiąc?”. Wakacje zbliżają się nieubłaganie i każdy chciałby dobrze wyglądać. I niektórzy będą. Ci którzy w styczniu zaczęli i do teraz nie skończyli. Reszta przełoży plan idealnej sylwetki na kolejny rok.
To tak w ramach ostudzenia gdyby niektórzy jeszcze nie ruszyli dupy sprzed monitora po ostatnim tekście: Chciałbym umrzeć jak Maximus – dziękuję za wszystkie komentarze pod nim, serce rośnie.
Skoro minęło już pół roku, to czas spojrzeć jak ma się realizacja planów które zostały założone na ten rok.
SNOWBOARD – ZADANIE WYKONANE
Pierwsza sprawa z której się cieszę, to opanowanie jazdy na desce. Łatwo nie było ale satysfakcja jest wielka. Z pewnością w kolejnym sezonie chciałbym zwiększyć swoją aktywność na stoku. Planuję przed grudniem kupić swoją własną deskę i cały sprzęt do jazdy. Nie ukrywam, że chciałbym też pojeździć na skuterze śnieżnym, nocą, między choinkami. Piękna sprawa.
Wreszcie przeniosłem bloga na płatny hosting, dzięki czemu chodzi szybko i sprawnie. Jednak jeśli ktoś planuje założyć swoją stronę na WP, to polecam od podstaw robić ją na płatnym hostingu. Z przenoszeniem jest zdecydowanie zbyt dużo zabawy.
Kolejne wykonane zadanie, to pisanie więcej. Na początku chciałem wskoczyć na 4 teksty miesięcznie. Obecnie jest to 5 tekstów miesięcznie. Finalnie chciałbym osiągnąć 8 tekstów miesięcznie.
SYLWETKA – CZY MOGŁOBY BYĆ JESZCZE LEPIEJ?
W chwili obecnej waga mojego ciała to 70 kg. Mierzyłem w 75 kg ale gdy patrzę w lustro, to jestem zadowolony. Do Cristiano Ronaldo brakuje już niewiele. Wystarczy teraz zbić maksymalnie w dół poziom tkanki tłuszczowej. Gdyby udało się zejść poniżej 10%, było by rekordowo. Praca nad sylwetką to wspaniała rzecz i styl życia. W moim przypadku praca nad sylwetką, jest efektem ubocznym podkręcania do maksymalnych obrotów możliwości organizmu, żeby wygrywać tak często, jak tylko będzie to możliwe. Skłamałbym jednak, gdybym powiedział, że nie robi mi się miło, gdy kobiety śledzą mnie wzrokiem na ulicy i inni ludzie komplementują moją sylwetkę. Wydaje się, że to nic takiego, ot kilka kilogramów mięśni więcej. Kto trenuje ten wie, że to nie tylko „kawałek mięśnia”, a miesiące albo i lata ciężkiej pracy nad sobą każdego dnia. Za coś takiego komplementy po prostu zbiera się z uśmiechem na twarzy. Plus jest też taki, że można bez problemu chodzić w koszulkach typu slim fit i w tank topach.
Najbardziej cieszy mnie z tego wszystkiego klatka piersiowa, której nieźle dałem popalić przez te pół roku. Ręce to pierwsza rzecz która mi spada, gdy zaczynam robić dużo interwałów i aerobów, ale takie życie ektomorfika. Biegać uwielbiam, więc redukowanie tłuszczu, to dla mnie bułka z masłem. Gdy robisz interwały i biegniesz jak Usain Bolt, ludzie zastanawiają się, czy ty tak na poważnie, czy może uciekł ci autobus. Pozostaje teraz skoczyć na basen i fajnie się opalić. Wtedy będę mógł powiedzieć z czystym sumieniem – okej, zadanie na ten sezon wykonane i napić się zimnej Granity w Tatralandii.
Nowe projekty
Wstępnie we wrześniu na moim przedramieniu pojawi się ciąg dalszy tatuażu. Będzie ciężko i nie wiem jak nastawić się na to psychicznie. Czasu jeszcze sporo, teraz trzeba poważnie zastanowić się nad finalnym wzorem.
Oprócz tego bloga w lutym założyłem portal internetowy o którym już tutaj pisałem kilka razy. Zostawiłem na nim tyle godzin pracy, że drugi raz na pewno bym go nie stworzył. Teraz pozostało już tylko inwestować i promować.
Dodatkowo w najbliższym czasie chcę stworzyć dodatkowego bloga, który skupiłby się głównie na treningu i motywacji. Średnio pasuje mi dział „FIT” na tym oto blogu, który skupia się na czymś innym. Nie chcę żeby było tu wszystko i nic, dlatego stworzę inne miejsce. Jak tylko powstanie, każdy kto czyta tego bloga, będzie wiedział pod jakim adresem szukać. Ktoś tam sugerował, żeby stworzyć też bloga o stylu/jak się fajnie ubierać. Można nad tym pomyśleć, aczkolwiek nie czuję się jakoś dobrze w skórze: „modela, który pokaże wam jak tworzyć fajne stylizacje”.
Wakacje
Co do treningu, to miałem przebiec maraton pod koniec czerwca. Niestety w połowie maja doznałem kontuzji mięśnia uda i potem kolana. Teraz jest już lepiej jednak start w takim maratonie byłby raczej zbyt mocnym obciążeniem. W wakacje czekają mnie testy piłkarskie, turnieje i mnóstwo sportu. Także śledźcie letnie okienka transferowe 😉
W wakacje planuję nagrać jakiś fajny film z moim GoPro i połączyć najciekawsze momenty. Ponadto wciąż pracuję nad pierwszy motywacyjnym filmem, który uda się skończyć i wypuścić podczas wakacji.
Właściwie gdyby miał w jednym zdjęciu ująć plany na wakacje to:
Wakeboard – polecam.
FINANSE
Kto nie lubi zarabiać pieniędzy? A kto nie lubi zarabiać pieniędzy, korzystając z dochodu pasywnego? Nie widzę żadnych rąk w górze. W kwestii finansowej jest coraz lepiej. Pojawia się coraz więcej możliwości i jeśli dalej tak pójdzie, to będzie świetnie. Jeśli chodzi o założenia finansowe na ten rok, można powiedzieć, że uda się je zrealizować i to z nawiązką.
Mnóstwo czasu poświęciłem też na muzyczną pasję. Do znudzenia szlifowałem niektóre kawałki i do znudzenia uderzałem te same chwyty na gitarze, żeby w końcu coś zaskoczyło. I tak też się stało. Pracy wciąż jest wiele, ale myślę, że teraz można już coś nagrać i zacząć robić nowy kanał na YouTube. Oczywiście nie wypuszczam niczego w świat jeśli nie będzie dopracowane w stu procentach, więc to może jeszcze trochę zająć.
Nominacja Men’s Health i Patronite
Mój blog został nominowany do bloga Roku na Men’s Health w kategorii Męskie Sprawy. Na chwilę obecną uzbierał 53 głosy, więc jeśli ktoś jeszcze nie głosował, to zapraszam. Dołączyłem również do Patronite. Chętni mogą ze mną współpracować na zasadzie win-win.
Fanpage na Facebooku już prawie dobija do pierwszego tysiąca polubień. Wielkie dzięki za każdą aktywność i motywacje. Mam nadzieję, że do końca tego roku będzie nas tam już ponad 10 tysięcy!
Połowa roku jest jak najbardziej udana. Realizacja założonych celów przebiega zgodnie z planem, mam nadzieję, że u was jest podobnie i byliście nieustępliwi jeśli o to chodzi. Parafrazując więc Chandlera z Przyjaciół: Could I be better?
Dawid, możesz napisać jak długo uczysz się grać na gitarze oraz śpiewać? Ja niedługo zaczynam (w tym tygodniu mam pierwsze lekcje zarówno gitary klasycznej, jak i śpiewu) i potrzebuję opinii ile trzeba rozsądnie poświęcić czasu, aby stać się chociaż w miarę dobrym. Sobie daję na to dwa lata, ale chętnie dowiem się jak to wygląda u innych.
Oczywiście zakładam, że przez te dwa lata będę ćwiczył codziennie, o ile nie powstrzymają mnie jakieś zewnętrzne okolicznosci.
Ja uczę się grać na gitarze już od może pięciu lat. Nie jestem jakimś mistrzem, bo nie jest to główna rzecz, którą robię na co dzień ale jest dobrze. Zdecydowanie łatwiej mi to przyszło niż nauka gry na pianinie, jakoś gitara mi bardziej leży. W dwa lata jak będziesz często ćwiczył + podstawy ogarniesz na lekcjach, to będziesz już bardzo ładnie grał.
Śpiewanie krócej, może z 3 lata, ale nie był to trening regularny. Ze śpiewaniem było trudniej, bo nie miałem żadnej świadomości tego co robię, nie wiedziałem kiedy jest czysto, a kiedy nie. Więc musiałem często ćwiczyć słuch muzyczny, żeby załapać o co w tym chodzi. Teraz jestem na etapie szlifowania wokalu od strony technicznej i co tu dużo mówić – uwielbiam śpiewać, jak już człowiek załapie o co chodzi i zaczyna robić to dobrze, to jest ogromna przyjemność.
Czas w jakim to ogarniesz zależy od:
a) jak często będziesz ćwiczył
b) będziesz się uczył sam, czy ktoś wskaże ci drogę
Ja po miesiącu umiałem już tam wybrzdękać: „czarny chleb i czarna kawa”, proste bicie, dwa chwyty na krzyż. Na początku szukałem bicia na różnych stronach, bo nie pojmowałem tego jak to robić. Teraz bicie to jest automat, jak zmiana biegów w samochodzie, po prostu mam piosenkę, mam chwyty i lecę z tematem.
Sprawdź sobie kanał na YouTube: Śpiewaj Świadomie – facet robi tam mega robotę. Merytoryczny kanał i praktyczne ćwiczenia, polecam.
A do ćwiczenia słuchu polecam tę stronę: http://www.gimnastykasluchu.pl/pl/ (zakładka Kształcenie Słuchu)
Wow, dziękuję za tak bardzo rozbudowaną i wyczerpującą odpowiedź. Zamierzam praktykować z nauczycielem. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Jeszcze raz dzięki. Pozdro, świetna robota 🙂