Data publikacji: 24 grudnia 2018
Data aktualizacji: 15 grudnia 2019
To będzie prawdopodobnie najbardziej spontaniczny wpis na blogu, napisany w kilka minut. Co roku przygotowuję wpis dotyczący świąt Bożego Narodzenia, więc jak mógłbym to pominąć. Mimo iż blog jest nieco ubogi w kontent w grudniu, to już przygotowane są kolejne wpisy dotyczące mody męskiej i rozwoju, także zostańcie ze mną i bądźcie cierpliwi.
Alpha Male miało zostać wydane wczoraj – niestety trochę mi się skomplikowało z powodu choroby + nie przewidziałem, że w gorączce świątecznej będzie ciężko to ogarnąć + dostałem dwa maile, w których czytelnicy zawarli to co jeszcze mogłoby się tam znaleźć. Także postanowiłem trochę jeszcze popracować i dopieścić wszystko. Zaktualizowałem też pierwszego e-booka, od jutra wleci świąteczna zniżka.
A teraz już skupmy się na świętach. Cóż można tutaj nowego napisać. To jedyny okres w roku, w którym ludzie naprawdę starają się być lepsi. Świąteczne melodie zmuszają do refleksji i nawet najtwardsi mężczyźni często topią się jak lód. I bardzo dobrze, że tak się dzieje. Całoroczna gonitwa w sumie nie musi być złem absolutnym, wszak każdy chce się rozwijać i iść naprzód. Niestety wtedy często brakuje nam czasu dla bliskich. Siedzimy czasami w rodzinnym gronie i już patrzymy na zegarek, bo nam się spieszy.
Ciągle biegniemy, osiągamy kolejne cele, poszerzamy strefę komfortu. Upadamy, podnosimy się – tak wygląda życie. Jednak święta są po to, by całkowicie o tym zapomnieć. Odstawić na bok cele, mniejsze i większe sprawy i skupić się na najważniejszym – na ludziach, którzy są wokół nas. Człowiek może być silny jako jednostka, ale w porównaniu do zgranej i silnej grupy jest nikim. Nie da się wygrać wojny w pojedynkę.
Szczególnie życzę wszystkim zdrowym egoistom, którzy stawiają swoje dobro najwyżej, aby w okresie świąt poświecili trochę więcej czasu rodzinie i innym bliskim.
Zawsze podobała mi się historia Ebenezera Scrooga. Starszy pan, który znienawidził życie do tego stopnia, że nawet święta chciał wszystkim obrzydzić. Kiedyś młody człowiek, pełen sił, energii, z fajnym związkiem z dobrą kobietą, a potem to wszystko zniszczył. Ta historia uczy nas, że osoby najbardziej „wygaszone” i złe, mają najwięcej problemów wewnętrznych i próbują gdzieś zakopać to wszystko pod maską oziębłości. Jednak tak naprawdę w środku pod tą maską kryje się wiele bólu i cierpienia. Nie ma sensu zakładać masek, a na pewno nie w tym czasie. Nic dobrego nie przychodzi z tłumienia w sobie emocji.
Jeśli masz kasę, fejm i inne dobra materialne – nic to nie znaczy, jeśli nie masz się z kim tym cieszyć. Wyobraź sobie, że jesteś sam na tej planecie. Masz wszystko co chcesz. Ferrari, złoto, markowe ciuchy – ale nie masz z kim się tym nacieszyć. Wtedy szybko zdałbyś sobie sprawę, że wolisz to wszystko oddać, byle tylko pojawił się tutaj ktoś oprócz ciebie, z kim można by było pogadać – nawet o pogodzie.
I to narzekanie co roku, że nie czuję magii świąt. „Bo kiedyś jak byłem mały i jechała ciężarówka Coca-Coli i sypał śnieg, to było czuć, że ten dzień jest wyjątkowy”. Ciężko poczuć magię, jeśli ciągle ją od siebie odsuwasz narzekaniem. Więc zamknij się wreszcie, zapuść te kolędy i marsz pod choinkę podłożyć prezenty.
Życzę wam wszystkim od serca zdrowia, poukładania życia jeśli będziecie w nowy rok wchodzili z bałaganem i przede wszystkim wiary w siebie. Osoby, które do mnie pisały w tym roku i miały jakiś problem – głowy do góry, macie władzę w rękach i to w jakim nastroju będziecie czytali podobny wpis za rok, zależy w dużej mierze od was samych.
Wesołych Świąt!
Na zakończenie oczywiście kolęda/świąteczna piosenka. Tym razem chciałem przypomnieć wszystkim, że istnieje kolędą o nazwie „Wśród nocnej ciszy”, albowiem zdecydowana większość wyszukuje w googlach frazy „Śrut nocnej ciszy” 😀
Wpisy z poprzednich lat: