Data publikacji: 18 marca 2020
Data aktualizacji: 18 marca 2020
Tak jak obiecałem, publikuję kolejny artykuł. W związku z tym, że trwa epidemia, będę starał się codziennie dodać coś nowego. Wielu z was siedzi teraz w domach i pewnie nudzi wam się już ciągłe oglądanie programów TV. Dziś publikuję listę filmów, które można, a wręcz trzeba zobaczyć w wolnym czasie. Starannie wyselekcjonowałem listę czterech tytułów, które zrobiły na mnie ogromne wrażenie i uważam, że każdy mężczyzna powinien je zobaczyć.
Wszystkie poniższe tytuły łączą w sobie bardzo ważne dla życia mężczyzny wartości. Uczą, bawią i sprawiają, że chce się stawać lepszym człowiekiem.
Fajne filmy dla facetów
PEARL HARBOR (2001)
Ocena na Filmweb: 7,4
Atak na Pearl Harbor został przeprowadzony 7 grudnia 1941 roku. Japońskie samoloty przeprowadziły nalot na największą bazę amerykańskiej Floty Pacyfiku. Japończycy przez wiele miesięcy ćwiczyli całą operację i kompletnie zaskoczyli nieprzygotowanych amerykanów. Podczas ataku wykorzystano 353 samoloty bombowe, torpedowe i myśliwskie. Mimo kompletnego zaskoczenia, japońskie dowództwo nie osiągnęło głównych celów nalotu.
Pearl Harbor to film ponadczasowy i kultowy. Chociaż niektórzy recenzenci uznali, że było w nim trochę za dużo romansu i zabrakło samej wojny. Ja absolutnie się z tym nie zgadzam. To jeden z tych filmów, o których myślisz długo po zakończeniu seansu. Brutalność wojny jest tutaj oddana wyśmienicie. Sceny batalistyczne zwalają z nóg jak na rok 2001. Jeden wielki chaos, cierpienie, a także ukazanie tego, jak szybko zmienia się życie i jak bardzo jest nieprzewidywalne. Dziś wszystko jest spokojne i znane, ale jutro budzą cię wybuchające bomby i komunikaty radiowe „to nie są ćwiczenia”. Łapiesz za karabin i nastawiasz się na najgorsze – że to ostatnie chwile twojego życia i nigdy nie zobaczysz już bliskich ci osób.
Film także o wspaniałej męskiej przyjaźni i braterstwie (szczególnie na polu Danny – Rafe). Coś, co zawsze niezwykle mnie bierze, gdy oglądam filmy wojenne, to fakt, że mężczyźni potrafią się pojednać. Potrafią stworzyć kompanię, umierać za siebie i traktować drugiego obcego człowieka jak brata. Wzruszające i dające do myślenia dzieło, okraszone wyśmienitą muzyką Hansa Zimmera, a szczególnie motywem przewodnim „Tennessee”. Musisz zobaczyć chociaż raz.
GLADIATOR (2000)
Ocena na Filmweb: 8,1
Nazywam się Maximus Decimus Meridius, dowódca wojsk północnych, generał legionów Feliks, lojalny sługa prawdziwego cesarza, Marka Aureliusza. Ojciec zamordowanego syna, mąż zamordowanej żony. Których pomszczę w tym życiu lub następnym.
Pierwowzorem postaci Maximusa był Marek Noniusz Makrinus, który był ulubionym generałem cesarza Marka Aureliusza. Maximus dowodził wyprawą przeciw Germanom, która zakończyła się zwycięstwem. Życzeniem cesarza było przywrócenie ustroju republikańskiego w imperium – czego miał dokonać Maximus. Jednak Kommodus – zazdrosny syn Marka Aureliusza zabił ojca i rozkazał pretorianom zabić Maximusa i całą jego rodzinę.
To co czynimy za życia, odbija się echem w wieczności.
Upadamy, aby wspinać się wyżej. Jeśli zostaniemy na dnie, umieramy.
Gladiator to arcydzieło i co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Film, który powinien zobaczyć każdy mężczyzna. Są w nim przedstawione wszystkie najważniejsze w życiu wartości. Przyjaźń i miłość przeplata się z dramatem i tak przez cały czas. Film pięknie oddaje również istotę sytuacji beznadziejnych, w których jedynym paliwem człowieka jest chęć zemsty. „Jeśli możesz iść, idź naprzód. Jeśli możesz się czołgać – czołgaj się, byle przed siebie”. Kolejny raz robotę robi muzyka Hansa Zimmera. Kinowa perfekcja i kopalnia cytatów, które pomagają maszerować naprzód w codziennym życiu.
Kiedyś się spotkamy. Ale jeszcze nie teraz, jeszcze nie.
PRZEŁĘCZ OCALONYCH (2016)
Ocena na Filmweb: 8,2
Fakt, że Kardashianki są bardziej znane od takich bohaterów jak Desmond Thomas Doss, jest po prostu przykre. Dowodzi tylko, że żyjemy w czasach niespotykanego dotąd dobrobytu. Desmond był żołnierzem Armii Stanów Zjednoczonych. Podczas bitwy o Okinawę odmówił noszenia broni. Z tego powodu był szykanowany i wyznaczano mu wykonywanie karnych zadań podczas szkoleń wojskowych. Nie pomagał mu fakt, że był wiernym wyznawcą Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego. Na krok nie rozstawał się ze swoją Biblią – nawet w najgorszych momentach walki na froncie.
Podczas walki na Okinawie 5 maja 1945 r. Desmond nie strzelał i nie nosił broni. Pełnił funkcję sanitariusza. Uratował tego dnia mnóstwo żołnierzy, pomagał wszystkim – nawet żołnierzom japońskim. Przez cały czas powtarzał sobie „Panie, pozwól mi uratować jeszcze jednego żołnierza”. Desmond podczas walk nosił Biblię, którą podarowała mu żona Dorothy i oznaczyła w niej wiersz 1 Listu do Koryntian 10,13. „Dotąd nie przyszło na was pokuszenie, które by przekraczało siły ludzkie; lecz Bóg jest wierny i nie dopuści, abyście byli kuszeni ponad siły wasze, ale z pokuszeniem da i wyjście, abyście je mogli znieść.”
Po tym, jak żołnierze widzieli poświęcenie Desmonda i odwagę, która była większa niż całej brygady razem wziętej, zmienili do niego nastawienie. Gdy jego biblia zaginęła w dżungli, a Desmond został odesłany do domu z powodu odniesionych ran, cała kompania rozpoczęła jej poszukiwania. Udało się ją znaleźć i dostarczyć z powrotem do rąk Dossa. Historia niebywała i w dodatku oparta na faktach. Ciężko uwierzyć, że człowiek jest zdolny do tak braterskich czynów. Poza tym to jeden z niewielu filmów, które tak dobrze oddają wojnę. Totalny chaos, strach i rozpacz.
Dorothy w Biblii, którą ofiarowała Desmondowi, zamieściła także krótki list:
Najdroższy Desmondzie!
Gdy będziesz czytał i studiował bezcenne obietnice znajdujące się w Słowie Bożym, w tej małej Biblii, obyś otrzymał siłę we wszelkich trudnościach, jakie mogą Cię spotkać.
Niech twoja wiara w Boga przyniesie Ci pocieszenie i da pokój serca, abyś nigdy nie był smutny albo samotny, choćby przyszłość wydawała się najciemniejsza.
Jeśli nie spotkamy się więcej na tej ziemi, mamy pewność, że będziemy w niebie. Niech Bóg w swojej łasce sprawi, abyśmy byli tam razem.
Twoja kochająca żona – Dorothy”
FORREST GUMP (1994)
Ocena na Filmweb: 8,5
Życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz, na co trafisz.
Chyba jeden z najbardziej życiowych filmów w historii kina. Niby prosty, a jest w nim coś niesamowitego. Czuć to od pierwszych scen z młodym Forrestem i Jenny, aż po napisy końcowe. Historia człowieka, który ciągle walczył z przeciwnościami losu. Już natura sprawiła, że Forrest miał o wiele trudniej na starcie, niż jego rówieśnicy, przez co był szykanowany. Potem doznał wielu przykrości ze strony kobiety, a jego przyjaciel umarł mu na rękach. Mimo wszystko Forrest przeszedł to wszystko i nie zamienił się w sfrustrowanego zmęczonego życiem człowieka. Proste zasady, które wpoiła mu matka w dzieciństwie, sprawiły, że Forrest był niezwykle wartościową jednostką. Uważam, że to właśnie jego matka, odegrała kluczową rolę w jego życiu. Była złotą kobietą, która nawet na łożu śmierci potrafiła przekazać synowi bezcenne rady, dzięki którym miał siłę podążać naprzód.
Forrest jest bez wątpienia człowiekiem, od którego możemy się wiele nauczyć. Szczególnie my jako ludzie XXI wieku. Ciągle gonimy za idealnym ciałem, workiem gotówki, super samochodami i zapominamy często w tym wyścigu o tym, co naprawdę jest ważne w życiu. Myślę, że już mocno się pogubiliśmy i brakuje nam lewego sierpowego na opamiętanie. Zakończmy pięknym utworem, który pojawił się w filmie – Blowin’ in the Wind.