Data publikacji: 24 lutego 2024
Data aktualizacji: 28 marca 2024

Związki na przełomie ostatnich lat zaczynają coraz częściej przypominać przeżytek i relikt czasów naszych rodziców, aniżeli coś opłacalnego, do czego dążą młodzi ludzie. Okazuje się, że bardzo często więcej plusów ma dziś relacja niezobowiązująca. Związki często się po prostu nie opłacają, a już szczególnie często – nie opłacają się mężczyznom. W tym wpisie jednak nie będę demonizował. Po prostu postaram się sam ze sobą wejść w polemikę i zastanowić się, czy warto, czy nie. Czy jest więcej za, czy może przeciw?

Plusy i minusy związku

Oczywiście ludzie nadal wchodzą w związki, ale coraz częściej pojawiają się różne inne odmiany relacji niezobowiązujących. One Night Stand, Friends With Benefits czy Situationship – to terminy już bardzo powszechne. Jak powiedział jeden Pan – czasy dla mężczyzn hedonistów mamy wręcz idealne, wystarczy dbać o siebie i korzystać.

Dziewczyny coraz częściej narzekają, że mężczyźni nie chcą się wiązać, po prostu kupili kulturę hook up i ona im pasuje. Coraz trudniej znaleźć faceta, który nie zawinie się po upojnej nocy i już się nie odezwie, mimo że obieca zadzwonić. Coraz większa ilość mężczyzn chce korzystać, wybierać ONS, FWB czy właśnie relacje typu „Situationship”. Kobiety narzekają też, że nie ma już dżentelmenów. Mężczyźni chcą płacić na randkach po połowie, nie dają kwiatów, a prezenty dają tylko na urodziny czy Boże Narodzenie. Nie ma się jednak co dziwić. Seks nigdy nie był tak łatwo dostępny. Równouprawnienie powoli aklimatyzuje się również na polu randkowania i kobiety jeszcze nie do końca potrafią to zaakceptować.

I ta transformacja ma miejsce na naszych oczach. Ma ona też bardzo głębokie przyczyny, nad którymi nie będę się dziś rozwodził. Powiem tylko, że w dłuższej perspektywie, takie podejście może doprowadzić do upadku naszej cywilizacji. Zastąpi nas cywilizacja z większą dzietnością, która nie skłóciła mężczyzn i kobiet, a może nawet – trzymała się bardziej konserwatyzmu, aniżeli liberalizmu pełną gębą.

Minusy bycia w związku

Zacznijmy od wypunktowania najczęstszych minusów bycia w związku.

  1. Kompromisy – chcesz czy nie, w związku musisz chodzić na kompromisy. Już nie pomalujesz sobie pokoju tak jak zawsze marzyłeś, nie pojedziesz na wakacje akurat tam, gdzie zawsze chciałeś, ani nie kupisz sobie motocykla, bo zawsze znajdzie się coś praktyczniejszego do zakupu. Gdy jesteś sam – nie musisz chodzić na kompromisy. Chcesz motor, to go kupujesz, chcesz pojeździć kamperem z Sydney do Perth? Do lecisz do Australii i jeździsz.
  2. Emocjonalne uzależnienie – związki w zdecydowanej większości przypadków polegają na emocjonalnej inwestycji. Co za tym idzie, kiedy w związku się nie układa, to automatycznie wpływa to bardzo negatywnie na naszą motywację i nastrój. Gdy jesteś sam – nie ma tego problemu. Sam zarządzasz swoim czasem i emocjami. Ktoś Ci nie pasuje? Dziękujesz mu.
  3. Utrata indywidualności – ja dla przykładu jestem bardzo dużym indywidualistą. Nie takim modnym na pokaz, taki jestem od podstawówki. Chcę zawsze żyć po swojemu i nienawidzę, jak ktoś mi próbuje wchodzić do życia z butami. Dla mnie moja indywidualność jest siłą i nie chcę z niej rezygnować. W związku może być problem z zachowaniem takiej równowagi.
  4. Ograniczone doświadczenia – nie oszukujmy się. Będąc w związku nie poznasz już eleganckich dziewczyn z Francji o których zawsze marzyłeś, nie pojedziesz pobawić się w Malibu Disco na Złotych Piaskach i raczej nie kupisz Vetty C4. Pewny rozdział się zamyka. Skupiasz się na jednej osobie i możesz obejść się smakiem na wiele doświadczeń i eksploracji.
  5. Seks umiera w stałych relacjach – według National Survey of Sexual Attitudes and Lifestyle kobiety w długotrwałych relacjach rezygnują z seksu z partnerami, zanim zaczną myśleć o tym mężczyźni. Jest to trend. Nie dzieje się to zawsze, ale dzieje się często. Szczególnie w małżeństwach po urodzeniu dzieci, sypialnia zaczyna stopniowo umierać.

Niektóre badania sugerują, że osoby single mogą doświadczać podobnego poziomu dobrostanu psychicznego jak osoby w związkach. Przykładowo, badanie opublikowane w „Journal of Marriage and Family” w 2016 roku sugeruje, że w niektórych przypadkach osoby single mogą nawet doświadczać wyższego poziomu dobrostanu psychicznego niż osoby w związkach.

Sprawdź również:

Plusy bycia w związku

Żeby nie było, że patrzymy tylko na jedną stronę medalu, sprawdźmy jakie są potencjalne plusy bycia w związku. Tu przyznam mam większy problem niż przy minusach.

  1. Wspólne przeżycia – jest taki moment w roku gdzie może i zazdroszczę osobą w związkach. Zwykle to Boże Narodzenie czy jakieś większe przyjęcie. Oni zawsze mają z kim się pokazać i z kim przeżywać takie momenty. Będąc singlem jesteś podczas takich uroczystości po prostu sam. Podobnie musisz znaleźć kogoś do podróżowania, chociaż z tym akurat problem jest już mniejszy. Znam osoby w relacjach FWB, które podróżują razem.
  2. Wsparcie emocjonalne – Bycie w związku daje Ci możliwość dzielenia się swoimi uczuciami, problemami i radościami z inną osobą, co może przynieść ogromną ulgę i poczucie wsparcia emocjonalnego. Tutaj jednak już zależy, bo znam mnóstwo związków, gdzie wsparcie emocjonalne działa tylko wtedy, gdy kobieta ma zły dzień. W drugą stronę mężczyzna słyszy zdanie „jesteś pizda czy facet?”. I oczywiście teraz cała horda czytelniczek artykułu mówi sobie pod nosem „coo? JA TAKA NIE JESTEM. JA JESTEM INNA” – tak, z pewnością tak.
  3. Wspólne cele i planowanie przyszłości – jeśli druga osoba ma podobne cele i dążenia, podobne pasje, to z pewnością fajnie dzielić życie z taką osobaą.

Plusy na siłę

Jednak przyznam szczerze, że te powyższe plusy były przeze mnie szukane trochę na siłę. Zapytałem nawet co ma na ten temat do powiedzenia Chat GPT, który zarzucił mi podobne ogólniki. Nie oszukujmy się, ale bycie samotnym w święta można przeboleć, bo to tylko trzy dni. Wsparcie emocjonalne – uzyskasz również od najlepszego przyjaciela czy członków rodziny. A wspólne cele i planowanie przyszłości – możesz przecież to mieć również gdy jesteś singlem.

Nie chcę demonizować związków. Wierzę, że istnieją związki, gdzie dwie osoby są dla siebie przyjaciółmi, lubiącymi podobne rzeczy i uwielbiają spędzać ze sobą czas. Jednak takich związków jest naprawdę bardzo mało. Nie ma badań na ten temat, ale strzeliłbym, że taki związki to może 5% całości. W większości związki opierają się na bardzo dużych wymaganiach i oczekiwaniach kobiet, które desperacko próbuje spełnić jakiś bogu ducha winny facet, podczas gdy ta kobieta wnosi do związku jedynie aspekt sypialniany. Been there, done that.

Szacuje się, że w Polsce rozwodzi się 35 na 100 małżeństw.

Gra nie warta świeczki

I o ile dla pewnej grupy ludzi to wszystko może jest ok, tak coraz większa grupa mężczyzn stwierdza, że te kompromisy nie są tego warte. Dziś kobiety rzadko kiedy wnoszą do związku cokolwiek, poza swoimi czterema literami. Patrzę po związkach wokół siebie i zdecydowanie częściej, to mężczyzna zarabia dużo więcej, jest ułożony, dobrze się prowadzi, a kobieta po prostu jest i stawia kolejne wymagania. Tych wymagań jest całe mnóstwo. I to nawet, gdy robią to z dużo gorszej pozycji materialnej od mężczyzny. Masz dać, bo ona jest przecież kobietą i jej się należy.

A ja pytam – po co? W imię czego? Czy to jest naprawdę tego warte? Czy dostęp do sypialni jest warty robienia takich fikołków?

Jeśli faktycznie trafiłeś na jednorożca – super. Jeśli ta dziewczyna ma podobne cele, dążenia i pasje, jest świadoma i potrafi czasami przyznać się do błędu (dla większości Pań jest to obce). To gratuluję. Idź tą drogą. Ale jeśli masz sporo zastrzeżeń. Męczysz się, dziewczyna stawia kolejne wymagania i przeszkody, mimo że ty stajesz na chuju. Mimo że, Ty wnosisz o wiele więcej do tej relacji, a ona tego nie docenia i ciągle chce więcej. To pierdol to. Szkoda życia na coś takiego.

Lepiej siedzieć samemu na plaży i pić tanie wino z uśmiechem na gębie, niż siedzieć tam z panną, która sprawia, że po prostu jesteś tam tylko obecny ciałem.

Patrzysz w horyzont i widzisz gościa, który w najlepsze surfuje sobie na falach, jest wolny jak ptak. Widzisz swoje odbicie – tym kim sam mógłbyś być, gdybyś miał jaja być sam.

Do czasu aż nie znajdzie się odpowiednia kobieta.